środa, 18 lutego 2015

Jurij Andruchowycz, "Perwersja"

Jurij Andruchowycz, Perwersja, Wrzosowa polana, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Giovanni Orlando

  Postkarnawałowy karnawał

To było ciężkie przeżycie. O mały włos nie odłożyłam książki już przy czytaniu pierwszej części, zwanej „notą wydawcy” – poziom absurdu przekroczył moją zdolność przyswajalności. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Andruchowycza nie jestem ani wielką wielbicielką Bułhakowa, którego czytałam tylko „Mistrza i Małgorzatę” –
fakt, dwa czy trzy razy, ale całe wieki temu. Z lektur nieco bliższych czasowo nasuwali mi się natomiast „Dzicy detektywi” Roberto Bõlano i to wcale nie jeden raz. Może to charakterystyczne dla prozy „postkarnawałowej”? Nie wiem.

Mam nadzieję, że czas wielkich narracji jednak nie minął i że karnawał będzie trwać, bo inaczej się skończy. Co się skończy? Wielka literatura? Sztuka? Miłość? Czas? Ludzkość? Świat? Wszystko na raz? Oby nie.

Całe szczęście, że nie odłożyłam powieści, bo ominęłaby mnie przecudna rozmowa Stanisława Perfeckiego z księdzem, szalona opera „Orfeusz w Wenecji” i finałowy bal – dla nich warto było zostać. I dla paru innych zabawnych fragmentów też. Obawiam się jednak, że wielbicielką pana Andruchowycza nie zostanę. Ale to się jeszcze okaże...

"W istocie rzeczywistość nie istnieje. Istnieje jedynie nieskończona liczba naszych wersji o niej, a każda z nich jest nieprawdziwa, zaś wszystkie razem wzięte są wzajemnie sprzeczne. Jedynym dla nas ratunkiem jest przyjęcie, że każda z nieskończonej liczby wersji jest prawdziwa. Tak też uczynilibyśmy, gdyby nie pewność co do tego, że prawda może być i jest  tylko jedna, a zwie się ona – rzeczywistość”[1].

Nepomucy Kunsztyk – zmyślony bohater Stanisława Perfeckiego, autor jedynego dzieła: „Zaćmienie świata”.

„Choć być może horyzont to nie tylko to, co widnieje jako niedosiężne gdzieś, hen, przed nami, gdy tylko obejrzymy się i przykryjemy wierzchem dłoni ślepnące od zachodzącego blasku oczy? À propos, przodkowie mego narodu sądzili, że właśnie tam, za horyzontem żyją dusze i ciała zmarłych. Jeśli to kiedyś okaże się prawdą, to bardzo chciałbym dotrzeć tam – rakiem, tyłem, plecami do przodu, nie oglądając się. Tylko w ten sposób mam szansę dogonić tę niewidzialną, ale wcale nie umowną linię”[2].

"Tylko miłość może nas wybawić od śmierci. Tam, gdzie kończy się miłość, zaczyna się »bezsens świata«. Nie sądzę, by wówczas »na horyzoncie« mogło jeszcze »cokolwiek« pozostać. Oprócz pustki, rzecz jasna. Pustki, która pociąga, woła, przyciąga – jak jej się oprzeć w tym czasie »postmiłosnym«?”[3].

"To jeszcze nie napisane wiersze. A nie napisane wiersze to sny”[4].


Jurij Andruchowycz, Perwersja, Wrzosowa polana, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola- - -
[1] Jurij Andruchowycz, „Perwersja”, przeł. Ola Hnatiuk i Renata Rusnak, wyd. CZARNE, 2003, s. 259.
[2] Tamże, s. 273-274.
[3] Tamże, s. 277.
[4] Tamże, s.283.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz