„Kwiaty i artyści mają podobne dusze”. (Nie żebym się z tym zgadzała, ale ładne...)
![]() |
Tadeusz Makowski :Kwiaty przed chatą", 1911. |
„Cudze pracownie mają wiele uroku, bo zwykle mieszka w nich inny duch, inne uczucie, inne życie. (…) Malarz musi malować, jak słońce musi świecić. Zrozumieć siebie pośród innych najtrudniej, a jednak ile istnień było z tego samego pnia wyrosłych. Często o tym myślę, kiedy chodzę po długich salach Luwru pośród tajemniczo zastygłych obrazów, niedopowiedzianych często uczuć”.
„Ludzie nie lubią odrębności wokoło siebie. Artyści powinni unikać ludzi. Najmilsi są ci, którzy umieją być nieobecni. Obrazy, podobnie jak muzyka, nie powinny wywoływać rozmowy o sobie”.
„Malarz nie powinien nigdy umieć dostatecznie dobrze wyrażać naturę, powinien bowiem ciągle inne rzeczy w niej widzieć i dochodzić. (…) tylko poszukiwanie i dociekanie jest istotną stroną twórczości”.
„Nie ma złych krytyków sztuki ani dobrych, są tylko szkodliwi”.
„Deformacja kształtów w sztuce razi ogół, tymczasem nie ma sztuki bez deformacji, tam gdzie zaczyna się ona – zaczyna się sztuka”.
![]() |
Tadeusz Makowski "Domek z czerwonym dachem", 1911. |
„W każdym poszukiwaniu są fazy niedokształconych wyników. Dziwaczności boją się tylko słabi, ci zwłaszcza bronią się zapamiętale przeciwko wszystkiemu, co odważne i nowe. Dla malarzy rozwój żywotny jest istotą życia”.
- - -
Tadeusz Makowski "Pamiętnik", Oficyna Wydawnicza Mireki, 2003.
Tadeusz Różewicz
Kopytka
Czyje to kopytka
Czyje to kopytka
komu szyje buty
na tych kopytkach
stary szewc
na niebieskich aniołom
na złotych pszczołom
na czarnych kominiarzom
na czerwonych katom
wrósł stołek
jak huba w dąb
pod stołkiem
ni to butelka ni aniołek
szyjką świeci
pociągnie łyk
kopytka z miejsca ruszają
pociągnie drugi
kopytka do drzwi pukają
pociągnie trzeci
pełno tu ptaków i dzieci.
Jerzy Harasymowicz
Sztuka Makowskiego
My jesteśmy dzieci z jednego podwórka.
A my mamy bęben, którego boki
wyglądają jak niebo, kiedy je wschód rozpali,
na które naklejone szczyty śnieżne gór wysokich.
A na głowach hełmy,
piramidy Cheopsa,
ubieramy w nie czasem
naszego mopsa.
I mamy nóżki, złe na siebie, obrócone na piętkach haczyki.
A potem jeszcze, proszę,
jesteśmy pięknie zapięci na czerwone guziki,
z których najwyższy jest nasz nosek.
A co wy od nas chcecie, my nie wiemy.
My mamy pełno lalków i słoniów,
My jedziemy zdobywać we czterech śmietnik
na jednym drewnianym koniu.
Tam chcemy zatknąć pełno swoich chorągwiów.
Ale co to, jakiś ruch, czy to pani stróżka nie leci jak kwoka?
Zeskakujemy z konia, stajemy szeregiem przestraszonych kurczątków
patrząc, czy gdzieś tam wyplatana bólem trzepaczka nie leci z wysoka.
Ale nie: To przyszedł nas malować pan Makowski
Klawo! Da czekoladki, a Felek mysz taką, że ciarki idą, do kieszeni mu wpląta.
Porzucona halabarda leży, brama naszego dzieciństwa jest otwarta na oścież
i wpływa na papier, na kółkach oczu, flota admiralskich trójkątów.
![]() |
Tadeusz Makowski "Wiejskie podwórko", 1928 |
![]() |
Tadeusz Makowski "Maskarada", 1928. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz