Strony

środa, 12 listopada 2014

Apulejusz, "Metamorfozy albo Złoty osioł"

Apulejusz, Metamorfozy, Złoty osioł, Okres ochronny na czarownice, Wrzosowa polana, Carmaniola
Antonio Canova (1757–1822)
Psyche budzona przez pocałunek Kupidyna (1787)

Amor i Psyche

Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam w ręku jakieś starożytne dzieło literackie wywodzące się z europejskiej kolebki cywilizacji. Nosiło mnie raczej po obcych lądach, bo zaglądałam do Sumeru i Akadii, do Chin i Japonii, do Persji i samo licho wie, gdzie jeszcze.  I oto, zupełnie niespodzianie, pchnięta niewielką zachętą, zanurzyłam się w baśniowym świecie stworzonym przez Apulejusza; z uwagą śledziłam przygody pewnego ciekawskiego młodzieńca, który folgując swemu zamiłowaniu do czarów i dziwów, sam padł ich ofiarą i część swego żywota spędził w skórze osła. I zupełnie nieźle, śledząc jego przygody się bawiłam. Przynajmniej przez większą część „Metamorfoz albo Złotego osła”. Końcówka bowiem księgi dziesiątej i księga jedenasta mocno mnie znużyły swymi opisami. Doceniałam wyobraźnię i barwny język autora, ale zupełnie nie potrafiłam z nim współdzielić zachwytów nad igrzyskami czy też cudownością pobożnych procesji.  


piątek, 7 listopada 2014

Julia Hartwig "Błyski", "Nie ma odpowiedzi"



ulia Hartwig, Błyski, Nie ma odpowiedzi, Okres ochronny na czarownice, wrzosowa polana, Carmaniola
Honore Fragonard (1732-1806)

 Jesienne spotkania z poezją


Błyski

Nie jestem pewna czy moje spotkanie z tomikami wierszy Julii Hartwig było odświeżeniem, czy też może raczej pogłębieniem mojej znajomości twórczości wielkiej poetki. Jedynie kilka z prezentowanych w wybranych przeze mnie do czytania tomikach było mi wcześniej znanych. Z tych nowych nie wszystkie znalazły we mnie oddźwięk, nie wszystkie mi się podobały, ale sporo z nich z nich przemówiło do mojej wyobraźni a kilka zapadło mi głęboko w duszę. 

Błyski to ślady codziennej krzątaniny umysłu, z której poezja chce się wydobyć na strzelistą drogę wiersza lub poematu prozą. 


Kiedy przeczytałam otwierającą tomik frazę przyszły mi na myśl „Zbłąkane ptaki” Tagorego - myśli schwytane w locie i rzucone na papier by oparły się zapomnieniu. Czasem jest to refleksja nad życiem, ludźmi czy jakimś wydarzeniem, a czasem po prostu namalowany słowem fragment krajobrazu.